Koktajl Shreka ;)
Kontynuując temat jedzenia zielska… ;) Podczas wczorajszego pozbywania się chwastów z babcinego ogródka, odłożyłam sobie na bok młode pokrzywy. Umyłam je, oberwałam liście (w rękawiczkach ;)), po czym przelękniona, że poparzy mi język nawet po zmiksowaniu, odstawiłam do lodówki ;) To było uczucie z serii – kurcze, wiem przecież, że mrówki się je i nikogo ugotowane nie gryzą, ale mnie ugryzą z pewnością ;) Rano wyglądała tak samo ładnie jak tuż po zerwaniu, postanowiłam się odważyć ;) Dodałam do niej świeżo zebrane liście i kwiaty mniszka oraz ugotowane jabłko. Zmiksowałam i powstał zielony koktajl :) Nie parzyło i było pyszne :D Następnym razem dodam jeszcze natkę pietruszki i sok z cytryny :) A oto i efekt: